Marketing w rolnictwie, czy prowadzenie takiej agencji, to trudne zadanie?
Może nie trudne, bardziej powiedziałabym ciekawe i ekscytujące, choć wymagające obycia i zaangażowania. Prowadząc marketing skierowany bezpośrednio do rolników musimy znać ich potrzeby, wiedzieć, jak wygląda ich normalny dzień pracy i jak bardzo ta praca przeplata się z ich życiem codziennym. Uważam, że prowadzenie gospodarstwa to jest sposób na życie, a nie zawód.
Jak to się stało, że z zootechnika została Pani marketingowcem?
Oj, przeszłam długą drogę. Ukończyłam studia zootechniczne, planowałam mieć swoją stajnię i zająć się hodowla koni, chciałam mieszkać w środku niczego, z dala od cywilizacji. Już wtedy zastanawiałam się jak rozreklamuję swoją stajnię, jak sprawię, aby ludzie znaleźli mnie w owej głuszy. Wykonałam pierwszą analizę marketingową gospodarstw agroturystycznych, która została opublikowana w Zeszytach Naukowych Zootechniki. Jednak życie często weryfikuje nasze plany i rzuca nas w zupełnie inne miejsca.
Panią gdzie wyrzuciło?
Daleko od ciszy – czyli do miasta, niewielkiego, ale jednak miasta. Zdecydowałam, że zajmę się zootechniką i rolnictwem od nieco innej strony i zostałam dziennikarką.
To było duże wyzwanie?
Oczywiście. Choć z pisaniem nigdy nie miałam trudności. Mam tak zwane „lekkie pióro”. A gdy pisze się o tym, na czym się zna, to przychodzi naprawdę łatwo.
Czy dziennikarstwo dawało Pani satysfakcję?
Ogromną. Cudownie jest przebywać w gospodarstwach, poznawać pracę i życie rolników, przeżywać ich troski, walczyć razem o ich prawa pod gmachem ministerstwa. Podczas kilku lat wspólnej pracy poznałam naprawdę wiele osób, którym bardzo dziękuję, za to, że chcieli dzielić się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem.
Skąd w takim razie wziął się pomysł założenia agencji marketingowej?
Pracując w miesięczniku Wieści Rolnicze, brałam udział w tworzeniu jednego z największych portali rolniczych w Polsce, od samego początku, poprzez analizy SEO, powolne zaprzyjaźnianie się z Googlem, odpowiednim obsadzaniem reklam, aby były widoczne dla czytelników i tworzeniem kontentu zrozumiałego zarówno dla ludzi, jak i dla robotów. Do tego doszło umiejętne prowadzenie facebooka, udział w targach rolniczych, pomoc firmom, które wraz z czasopismem chciały dotrzeć do potencjalnych klientów.
I wtedy stwierdziłam – że to jest właśnie to, co chcę robić! To jest to, w czym jestem dobra!
Wtedy założyła Pani agencję?
Nie. Wtedy zaczęłam się szkolić. Budować wiedzę teoretyczną, która została podparta wiedzą z zakresu rolnictwa. Musiałam świat marketingu przenieść na inny grunt – na pole!
Marketing dla rolnictwa..
Okazało się, że wiele firm potrzebuje wsparcia marketingowego. Pokazania i wykorzystania narzędzi, które pomogą klientom zrozumieć, dlaczego ich produkty są dobre i wyróżniają się na tle innych.
Oferując kompleksową obsługę oraz tworzenie całej strategii marketingowej spełniamy wymagania producentów oraz dystrybutorów.
Moja praca sprawia mi niebywałą radość i przynosi satysfakcję, gdy klienci są zadowoleni, a ich sprzedaż wzrasta. Nie wyobrażam sobie, abym mogła robić coś innego.
Oczywiście cały czas stawiam na rozwój, który jest kluczem do sukcesu każdego nowego wyzwania!